Odreagować i wyżyć się

Rozmowa z Przemasem, gitarzystą Lostbone

Zespół Lostbone powstał w październiku 2005 roku. Po małych ewolucjach w składzie bandu w końcu udało się wykrystalizować coś stałego. Dzięki temu w lutym zarejestrowali swoje pierwsze promo: "Time To Rise". Od tego zaczęliśmy naszą rozmowę.

KRZYK: Jesteście dwa miesiące po zarejestrowaniu swojego pierwszego materiału promocyjnego. Powiedz mi jak to było z ustaleniem materiału, który miał się ukazać na "Time To Rise" i jak Wam się udało tak szybko ograć nowy skład zespołu.

Przemas: Początkowo planowaliśmy się nie rozdrabniać i nagrać cały materiał, nad którym obecnie pracujemy, czyli 10 numerów. Jednak z powodu problemów ze składem, kiedy wreszcie udało się go skompletować, stwierdziliśmy, że całość chcemy jeszcze dopracować. Dlatego nagraliśmy tylko 3 numery, to była szybka piłka w studiu, co może troszkę słychać, ale chyba wyszło na tyle dobrze, że da się usłyszeć co gramy (śmiech). Numery staraliśmy się dobrać tak, aby pokazać różne strony naszej muzyki, bo choć gramy mocne, szybkie numery, to jednak niektóre przeważają trochę bardziej w stronę hardcore, inne trochę bardziej w stronę metalu.

Faktycznie jest to mieszanka hardcore z metalem. Zaczęliście ostatnio koncertować. Jesteście po dwóch występach, jak publika odbiera "Time to Rise" i resztę waszych numerów?

Hm. Muszę powiedzieć, że start mieliśmy całkiem udany, bo na obu koncertach było sporo ludzi i nawet trochę się bawiło. Oczywiście frekwencja to nie tylko nasza zasługa, ale również pozostałych zespołów, z którymi graliśmy. Mam też nadzieję, że to nie byli tylko znajomi, może chociaż znajomi znajomych. Niemniej jak do tej pory odbiór i opinie były pozytywne, co mnie bardzo cieszy - oby nie było gorzej (śmiech). Założeniem tego, co gramy, było i jest, aby była to muza maksymalnie energiczna - koncertowa - do wyżycia się. Może się uda (śmiech).

Jeśli chodzi o wyżycie się to mogę powiedzieć, ze po wysłuchaniu na razie tylko materiału promo - jesteście na dobrej drodze. Ale czy macie kawałki także po polsku, czy raczej nastawiacie się na anglojęzyczne granie?

Dzięki. Cały materiał, który teraz ogrywamy jest w języku angielskim. Nie wiem jak to będzie w przyszłości, ale do tych numerów pasował nam angielski. I nawet jeśli polski się kiedyś pojawi, to sądzę, że angielski będzie dominował. Nie chcemy na siłę pisać tekstów po polsku tylko dlatego, żeby było po polsku. Jeżeli coś nam przypasuje po naszemu to tak zrobimy, ale na razie się na to nie zanosi.

Właśnie, jesteś twórcą muzyki. Inspiracje rozumiem pochodzą jeszcze z okresu wczesnej młodości. Czego słuchasz teraz, zarówno na polskiej scenie, jak i zagranicznej? I jak to było z twoją nauką grania i samej muzyki? Jesteś samoukiem?

Wiesz co - inspiracje były i są bardzo różne. Wprawdzie metalu słucham od wielu lat, to cały czas docieram do różnych zespołów, grających bardzo mocno, których wcześniej nie słyszałem i ich muzyka bardzo do mnie trafia i też pewnie jest w jakiś sposób inspirująca. Natomiast ja zawsze chciałem grać szybko i wreszcie udało się to zrealizować. Wymienienie wszystkich zespołów, które cenię zajęłoby ze stronę jak nie więcej (śmiech), toteż ograniczę się do nowości. Z zagranicznych płyt ostatnio wciągnęły mnie po całości: Machine Head - The Blackening, Paradise Lost - In Requiem, który miałem przyjemność dostać przed premierą - nie ściągnąć - i którego nie mogę przestać słuchać! Do tego Hatebreed - Supremacy oraz ostatni Motorhead i Slayer. Czekam też na nową Metallikę! Z polskich - nadchodzący album Lipali, którego znam tylko fragmenty, ale to mi wystarcza, aby wiedzieć, że będzie ekstra, Masachist - nowy projekt Daraya (Vader, Vesania) i kolesia z Yattering - taki techniczny death metal, oraz nowy Spontane - takie hardcorowo - punkowo - rockowe granie. Czekam też oczywiście na nowych Acidów i Sweet Noise. Tak więc w sumie to nadal słucham głównie mocnej muzy. Natomiast muszę dodać, że w zespole, pomimo, że wszyscy siedzimy w mocnej muzyce, to każdy z nas słucha bardzo różnych rzeczy. W hardcore siedzimy w zasadzie tylko Piotrek i ja. Krzysiek i Adi słuchają też całkowicie innych klimatów, w których nawet się dokładnie nie orientuję, tym niemniej grunt, że się rozumiemy w tym, co gramy. A mówię o tym dlatego, że pomimo, iż faktycznie tak wyszło, że muzyka jest moja, to jednak na ostateczny kształt numerów mieli wpływ wszyscy, dlatego też jak sądzę ich inspiracje są również w jakimś stopniu słyszalne. Co do mojego grania, to w dużej mierze jestem samoukiem, czy raczej takim - odkolegoukiem (śmiech). Aczkolwiek przez jakiś czas chodziłem na lekcje do znajomego, który, że tak powiem, wytłumaczył mi jak się gitarę trzyma, ale to było dawno temu. Teraz podpatruję co się da oraz gdzie się da i staram się ćwiczyć na ile mogę najwięcej. Natomiast jestem leniwy (śmiech).

A Lostbone to pierwszy zespół, gdzie się udzielasz muzycznie. Miałeś jakieś wcześniejsze bandy?

Takie, co dotarły do etapu normalnego funkcjonowania były dwa - Sabroz i Lethal Dose, a oprócz tego jeszcze projekt Camorra, z kumplami zrobiony - dużo zabawy było, ale niestety nie udało się z tego poskładać zespołu. Lostbone jest trzeci i mam nadzieję, że już przy tym pozostanę.

Ale jesteś także autorem tekstów. Skąd taka destrukcyjna nuta w tych kawałkach, jak choćby "Fuck It All". Czy wpływ na to ma polska rzeczywistość?

Wiesz co - "Fuck It All" ma tak naprawdę pozytywny tekst, wcale nie destrukcyjny - moim zdaniem. Nie chcę jakby narzucać interpretacji, ale ten numer dla mnie jest o odreagowywaniu, wyładowywaniu negatywnych emocji, jakie się w każdym z nas zbierają i o tym, że muzyka - zarówno jej granie jak i słuchanie - jest doskonałym sposobem na to właśnie odreagowanie. Polska rzeczywistość oczywiście ma wpływ, bo to jest rzeczywistość, w której żyjemy. Jest ona przyczyną wielu nerwów, które właśnie trzeba jakoś odreagowywać (śmiech).

Mówisz tutaj chociażby o polityce? Jak w ogóle oceniasz rządy PiSu i przeprowadzone przez nich zmiany w naszym kraju?

Oceniam bardzo negatywnie. Tym bardziej, że pomimo wszystkich tych machloi i syfu, jakie towarzyszyły poprzednim rządom, to jednak można było zaobserwować, że to wszystko zmierzało w dobrą stronę - powoli - ale się normalizowało. Tymczasem do władzy doszli ludzie pełni kompleksów, manii prześladowczych, a co najgorsze - nieprzygotowani merytorycznie do sprawowania najwyższych funkcji w państwie i niezdający sobie najwyraźniej sprawy z tego, jak ogromną odpowiedzialność przyjęli na siebie. Jest to po prostu przykre, często żałosne, a najgorsze, że zaczyna być również niebezpieczne, zarówno dla wewnętrznego porządku w państwie jak i stosunków zagranicznych. Nie sposób tu mówić o szczegółach i konkretach, tym niemniej ogrom absurdu i zwykłej głupoty, jaki wydobywa się codziennie z głów rządzącej koalicji jest przytłaczający i przerażający.

Przeszkadza Ci, że władza jest nietolerancyjna i uważa tylko swoją rację, ale chyba jako młody człowiek widzisz pozytywne aspekty w swojej przyszłości?

Oczywiście, że przeszkadza mi arogancja obecnej władzy. Mamy powrót czysto peerelowskiego sposobu myślenia - tylko, że jeszcze bez "pałkowników". Tym niemniej dla tych panów władza jest celem samym w sobie i najwyraźniej nie widzą potrzeby konsultowania czegokolwiek z kimkolwiek spoza własnego grona. Nie przyjmują do wiadomości żadnej krytyki ani odmiennych sposobów postrzegania świata. Oczywiście widzę pozytywne aspekty - bo trzeba pamiętać, że naród - społeczeństwo - to my, a nie politycy. Ba - co jakiś czas należy to nawet władzy przypominać - a tej już najwyższy czas to uświadomić. Kaczyńskim śni się chyba demokracja autorytarna, a to już całkiem niebezpieczne sny. Natomiast jak mówię - to jest kraj ludzi - nie polityków i mam nadzieję, że przy następnych wyborach ci, co sobie na to właśnie rzeźbią, zostaną przez wyborców - oby jak najliczniejszych - rozliczeni. Natomiast straszne jest, że tak podzielonego społeczeństwa nie było w Polsce chyba jeszcze nigdy, ale to jest to, co temu rządowi udaje się najlepiej - dzielenie, szczucie, podpuszczanie jednych na drugich - ale kto mieczem wojuje...

Jak z tym walczyć? Mówić o tym głośno, nie być obojętnym czy może totalnie zignorować?

Ignorancja prowadzi właśnie do tego, co mamy obecnie. Chyba najlepiej walczyć z tym za pomocą rozumu. U obecnie nam panujących najbardziej mi brakuje właśnie tego zdrowego rozsądkowego myślenia. Powinno się mówić, jeżeli ma się taką możliwość, ponieważ to brak mocnego, społecznego sprzeciwu dla coraz to bardziej absurdalnych pomysłów i kompromitacji, pobłażanie - zarówno ze strony opinii publicznej, jak i mediów - to wszystko sprawia, że ci panowie zaczynają czuć się bezkarnie i zaczynają coraz bardziej jechać -powiem kolokwialnie - po bandzie. I tak zamiast iść do przodu, będzie trzeba bardzo dużo i długo po nich sprzątać i naprawiać, za co oczywiście zapłacimy my. Tylko, że mówić to jedno - ale czy ktoś będzie chciał tego słuchać?

Masz 24 lata, co robisz oprócz muzykowania?

Studiuję - skończyłem dziennikarstwo, a obecnie staram się skończyć politologię. Oprócz tego pracuję. Tak więc norma - szkoła - praca - granie.

Dzięki za rozmowę! Życzę sukcesów i wytrwałości.

Także dziękuję.

Rozmawiał: Konrad Paszkowski