Zespół Lostbone powstał pod koniec 2005 roku w Warszawie. Pełny skład ustabilizował się jednak dopiero na początku 2007 roku. Od tamtej pory, zespół oraz miał przyjemność grać między innymi poprzedzając takie zespoły jak Proletaryat, Frontside, Schizma, Hedfirst, Totem, 1125, Testor czy Carnal.

Cześć Przemas! Dawno nie rozmawialiśmy, co nie? (śmiech). Wieczorową i zimową porą przyszło nam poględzić o kilku potencjalnie interesujących rzeczach. Dasz radę? W końcu ostatnio strasznie zabiegany jesteś...

Hej. Fakt, trochę czasu minęło i fakt - ostatnio sporo się dzieje, ale strzelaj śmiało. Gotów.
 

Prócz zmian rządowych, klimatycznych te najważniejsze dotyczyły Twojej osoby. Naturalną koleją rzeczy z racji na śmierć Hedfirst (a teraz reaktywację) opuściłeś szeregi formacji Bayera, aktualnie łoisz w swoim własnym Lostbone i drugim, nomen omen równie ciekawym projekcie - Hellectricity. Dlaczego nie ma Cię w nowym Hedfirst? Kwestie czysto personalne, czy raczej zwykła koncentracja na własnych projektach?

No dobrze - po kolei. Gdy przelotnie trafiłem do Hedfirst, Lostbone istniał już trzy lata i powoli, ale skutecznie się rozwijał. Z Hedfirst wyszło tak, jak wyszło, czyli pewna formuła dwa lata temu się wyczerpała. Od tamtej pory nagraliśmy z Lostbone EPkę i drugą płytę - "Severance", więcej zaczęło się dziać również od strony koncertowej. W międzyczasie, na początku 2009 roku zderzyliśmy się z Rufusem, grając wspólne koncerty Lostbone i Corruption i powstał pomysł Hellectricity. Ponieważ wiedziałem, że Kuba z Hedfirst też myślał o pograniu w takich luźniejszych klimatach zapodałem mu temat i tak skończyliśmy razem w nowym zespole. Trochę długo to się rozwijało, po części z mojej winy, bo nie miałem czasu, potem Kuba miał wypadek i kontuzję ręki, koniec końców jednak wystartowaliśmy. Gdy Hellectricity już pracowało nad materiałem, Bayer i Kuba postanowili reaktywować Hedfirst. Z założenia chcieli zrobić coś nowego w nowym składzie. Z mojej strony po pierwsze czasowo temat raczej odpadał, z drugiej strony od strony twórczej w pełni realizuję się w Lostbone i Hellectricity, że najzwyczajniej nie miałem żadnej wizji, ani potrzeby próbować reaktywować tematu. Nie było żadnych animozji. Od lat jesteśmy kumplami i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Po prostu w naturalny sposób wyszło tak jak wyszło.
 

Odnośnie ''Severance'', zmiana w stylu Lostbone oraz.. kontrakt z Altart Music pozwoliły Wam niejako wypłynąć na szersze wody. W jaki sposób deal wydawniczy odcisnął swoje piętno na trybie pracy Lostbone i co najważniejsze, zwłaszcza z punktu chronologii - jak doszło do współpracy z Altart Music i dystrybutora Kartel Music?

Atlart Music wcześniej wydał trzeci album Hedfirst. Na co dzień firma zajmuje się tworzeniem grafiki i stron internetowych. Muzyką zajmuje się raczej hobbystycznie, ale dla nas był to najlepszy układ dla wydania "Severance". Mamy pełne prawa do muzyki i kontrolę nad tym co się z nią dzieje. Samo wydanie płyty przez Altart Music na pewno pomogło nam od strony promocyjnej i dzięki temu, jak również marcowej trasie pojawiliśmy się w wielu mediach, do których wcześniej nie udało nam się dotrzeć. Jednak nie miało to wpływu bezpośrednio na tryb pracy zespołu. Natomiast fakt - po "Severance" udało nam się narobić więcej hałasu i grać więcej koncertów niż wcześniej i mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma. Co do zmiany stylu... Moim zdaniem to nie tyle zmiana stylu, co jego rozwinięcie i naturalna ewolucja. Pierwszy album miał być jak najprostszy. Podczas powstawania materiału na "Severance" okazało się, że w naturalny sposób numery robią się bardziej zwarte, z większą ilością zmian tempa i riffów. Wiesz - my nie planujemy sobie jaka będzie kolejna płyta. Muzyka powstaje w naturalny sposób - tak jest również teraz, bo powoli szykujemy nowe numery. Pomysły po prostu z nas wyłażą, takie a nie inne w określonym czasie...
 

A jest coś czego z Lostbone z całą pewnością nie zrobisz? Nie wiem, wyjdziecie nago na scenę (śmiech). Wydaje się, że nie chcesz/chcecie się ograniczać - przynajmniej muzycznie - zatem czy Lostbone może przybrać kiedyś bardziej złożoną, rozbudowaną formę?

W sumie to nigdy się nad tym za bardzo nie zastanawiałem. Gramy po to, aby przede wszystkim realizować się twórczo i mieć z tego radochę, dlatego robienie czegokolwiek wbrew sobie nie ma sensu. Jednocześnie jednak Lostbone od początku ma pewne założenia stylistyczne, których chciałbym się trzymać. Ten zespół powstał z potrzeby grania szybkich, ciężkich i energetycznych rzeczy, dlatego nie widziałbym najmniejszego sensu nagrywać z Lostbone ballad czy reggae. Z drugiej strony nasza muzyka ewoluuje razem z nami i trzecia płyta, widząc po materiale, który już mamy, a jesteśmy mniej więcej w połowie, również wniesie do naszej muzyki sporo nowych elementów. Cały czas będzie to jednak ciężka, mocna i agresywna muzyka. Być może stworzymy kiedyś bardziej rozbudowane, czy poplątane numery, ale tez nie chciałbym stracić bezpośredniości i siły przekazu, których składową była dla nas zawsze pewnego rodzaju prostota. Wiesz - możesz robić czadowe pogięte technicznie rzeczy, jednak dla mnie największy strzał miały zawsze utwory oparte na kilku rasowych riffach, czasem wystarczy nawet jeden riff. Co do biegania nago po scenie... zostawmy to innym. My wolimy skupiać uwagę na muzyce.
 

Mimo wszystko Lostbone nie zaspokaja Cię w pełni. Masz nowy projekt, który współtworzysz m.in z Rufusem z Corruption. Skąd miłość do stonera, a w przypadku Rufusa chyba już uzależnienie, skoro w dwóch grupach gra zbliżoną muzykę...

To nie do końca tak. Grając przez długi czas tylko w Lostbone czułem się jak najbardziej spełniony i nadal Lostbone to dla mnie zespół, który stylistycznie jest najbliższy temu co zawsze chciałem grać. Kiedyś przy okazji, któregoś ze wspólnych koncertów Corruption i Lostbone, jakoś bardziej się skumaliśmy z Rufusem, bo się okazało że jesteśmy prawie sąsiadami. Padł tekst, że może by coś razem pograć, a ja stwierdziłem że czemu nie, jeśli tylko znajdę czas i jeśli to w klimatach Motorhead. Okazało się, że taki zamysł był tez po stronie Rufusa. Ja nigdy nie słuchałem stonerowej muzyki za bardzo. To nie to, że nie lubię, ale mało takich zespołów jakoś mnie bardziej wkręciło. Koniec końców Motorhead też nam z tego nie wyszedł (śmiech), ale to dlatego, że jak już wielokrotnie mówiłem, muzyka w naszym, a w każdym razie moim przypadku, powstaje naturalnie i nie potrafię sobie za bardzo nic narzucać. Chcieliśmy pograć coś bardziej klasycznego, takiego rock & rolla na metalowych obrotach, a zarazem coś innego niż każdy z nas w swoich macierzystych zespołach. Fakt - jeśli zestawisz nasze pozostałe zespoły to Hellectricity pewnie najbliżej do Corruption ale nie zgodzę się z Tobą, że brzmimy podobnie. Czy Beware Of Light to stoner? Come on! Oczywiście Rufus ma na tyle charakterystyczny wokal, że porównań nie da się uniknąć, ale mało mnie to interesuje. Poza tym - co za różnica. Nie gramy po to żeby się wpisać w jakieś szufladki, tylko dlatego, że znamy się kupę czasu i okazało się, że każdy z nas miał ochotę pograć taką muzykę i przede wszystkim mamy z tego zajebista frajdę. Tyle. Poza tym dla mnie Hellectricity to takie motorheadowo-metallikowo-black sabbatowe granie, ale niech każdy odbiera to po swojemu - jeśli się podoba, to co za różnica jak się to nazywa!
 

Nie mówię przecież, że to źle, że gracie (teraz) w nowym zespole z większym jajem. Przy okazji - jest też moda na coś takiego, ale o tym innym razem, bo zaraz mnie zlinczujesz. Łatek też nie lubisz, a pikawa z każdym riffem bujającym lub walącym po mordzie bije Ci szybciej... będzie kiedyś czas na spokój? Na to by w tej wędrówce po meandrach złości, whiskey, oparów dymu i bezpardonowo wykrzykiwanych liryk znaleźć miejsce na ... odpoczynek? Hellectricity według mnie miałoby ku temu większe szanse. Wiesz, taki staromodny ''odlot''...

(chwila namysłu) To ciekawe co mówisz z tą modą. Widzisz, chyba od jakiegoś czasu, nie śledzę tego co się dzieje tak dokładnie bo całkowicie nie odnotowałem, żeby była moda na coś takiego, a jesteś kolejną osobą, która mi to mówi. Owszem - odnotowałem "powrót thrash metalu", bo połowa nu-metalowych kapel sterowanych przez wytwórnie nagle zaczęła grać thrash, a w każdym razie próbuje (śmiech). Ale mniejsza z tym. Nie chce wyjść tu na jakiegoś gbura, ale obecnie panujące trendy tez mnie średnio interesują. Chociaż jeśli to prawda - to bardzo dobrze, może dotrzemy do większej liczby słuchaczy. Wiesz co - po 5 latach grania w Lostbone, to co gram w Hellectricity to w sumie odpoczynek (śmiech). Ale sądzę, że w tym składzie jest bardzo możliwe, że coś takiego zrobimy, aczkolwiek to tylko teoretyzowanie, bo wszystko okaże się w praniu. Tak jak zawsze będzie to zależeć od pomysłów jakie się pojawią. Zasada jest prosta - jeśli większości z nas dany numer pasi to go robimy. Sam jestem ciekaw co nam z tego wyjdzie.
 

Wiesz nie wiem też czy ta moda panuje w sensie komercyjnym stricte, ale jakoś tak na ''starość'' lepiej pograć dobrego rock'n'rolla niż ciągle dokładać do pieca. Hellectricity wydało epkę, trzy numery - nie było parcia na więcej?

Nie tak szybko z tą emeryturą! (śmiech) Jeszcze trochę czasu nam zostało, zanim granie bardziej ekstremalnych rzeczy okaże się niestosowne lub niewykonalne. Co do EPki - było i jest parcie na więcej, ale z kilku względów postanowiliśmy zacząć od EPki. Każdy z nas ma kupę zajęć i był taki moment, że Hellectricity prawie się rozeszło po kościach, bo po prostu nie było jak się spotkać i pograć. Dodatkowo Kuba miał wypadek i był wyjęty z grania przez kilka miesięcy. Były też zmiany w składzie. Koniec końców powiedzieliśmy sobie, że albo zwieramy dupy i ruszamy z tematem albo dajemy sobie spokój. Ponieważ jednak cały czas to co gramy sprawiało nam dużą frajdę postanowiliśmy nagrać trzy pierwsze numery, jakie w ogóle zrobiliśmy i zobaczyć jak to wyjdzie. A jak wyszło to ty mi powiedz (śmiech). Natomiast mamy już sporo nowego materiału i sporo nowych pomysłów, a praca idzie nam bardzo sprawnie, więc materiał na płytę powinien powstać dość szybko.
 

No a co ja Ci mam powiedzieć, jak ja się na muzyce nie znam (śmiech). Jak dla mnie wyszło z pożądanym kopem, jaram się brzmieniem sekcji rytmicznej, a co w zupełności mnie urzekło... to, fakt, że Rufus wyraźnie zaciąga w stronę Hetfielda. Zgodzisz się, czy mam omamy? (śmiech)

Coś w tym jest! A co do brzmienia to cieszy mnie co mówisz, bo postanowiliśmy zachować w pełni żywe brzmienie. Nie ma tu żadnych triggerów, a poza tym staraliśmy się uzyskać jak najbardziej żywe brzmienie, bez komputerowej sterylności.
 

Ale i tak jest za równo. Faktem jednak jest, że bębny brzmią przemocarnie. Jak do tej pory chyba najlepiej brzmiące beczki w karierze Wiśni. Aż czuć tą parę w łapie (śmiech). Hellectricity będzie regularnie koncertować? Zbliżają się dwudzieste urodziny Corruption, podobno wraz z Leash Eye i innymi projektami macie zamiar tam co nieco pohałasować. Jest presja, czy zupełnie luźne podejście do tematu?

Jest presja i luźne podejście. Wydaje mi się, że każdy z nas chce, żeby Hellectricity grało koncerty. To ile ich będzie i jak często zależy od kilku czynników. Po pierwsze od grafiku każdego z nas i pozostałych zespołów, ale to sądzę uda się pogodzić. Dwa - od samego zainteresowania i propozycji. Pojawiają się jakieś opcje, zobaczymy co z nich uda się zrealizować. Jedną z nich jest również świętowanie 20-to latki Corruption, ale jeszcze za wcześnie by o tym mówić. Zapraszamy na naszą stronę www.myspace.com/hellectricity - jak tylko będą potwierdzone daty będziemy je tam zamieszczać Jak na razie odbiór EPki jest naprawdę pozytywny, więc mam nadzieję, że uda nam się trochę pohałasować na żywo.
 

Jako Lostbone mocno zaprzyjaźniliście się z Corruption. Dwie wspólne trasy, morze wypitej wódki, w nowym roku kolejny wspólny tour czy tym razem wojaże z kimś bardziej w waszym ''klimacie''?

Fakt, zagraliśmy razem kupę koncertów i zajebiście je wspominam, bo Corruption oprócz świetnej muzy to też zajebiści kolesie. Co do planów Lostbone na przyszły rok, to dopiero zaczynają się klarować i trudno mi coś więcej powiedzieć, jednak wydaje mi się, że przynajmniej chwilowo wyczerpaliśmy pewną formułę i nie sądzę, abyśmy prędko zagrali znowu z Corruption. Wydaje mi się, że w 2011 roku czeka nas trochę koncertów w różnych składach, w tej chwili trudno mi powiedzieć jakich dokładnie. Jest kilka pomysłów, zobaczymy co z tego wyjdzie. Na pewno jednak chcielibyśmy jeszcze z "Severance" powalczyć na żywo. Szczególnie, że szykujemy też nowy klip.
 

Do jakiego kawałka macie zamiar nakręcić obrazek - czy z perspektywy młodego zespołu opłaca się inwestować w takie rzeczy jak obraz video? Ma to jeszcze sens, skoro prócz youtube nie można nigdzie indziej takiego ''dzieła'' zobaczyć? Będzie fabuła, czy raczej klasyczne napierdalanie dla wszystkich i nikogo? Jeden utrzymany w starej konwencji już macie...

Klip powstaje do numeru "Severance". Co do tego, jaki będzie, wolę na razie zachować milczenie - po co zdradzać co i jak - będzie gotowy - wszyscy będą mogli zobaczyć. Pierwszy klip do "Vultures" był zmontowany z ujęć zrobionych podczas koncertów. Tym razem wszystko nagrywaliśmy i będziemy nagrywać aktorsko, że tak to ujmę (śmiech). Czy warto? Wiesz, wiele dziedzin przeniosło się do internetu. Ludzie wolą czytać wiadomości na portalach niż kupować gazety, puszczać muzykę z netu i również oglądać teledyski. Nie musisz tak jak kiedyś siedzieć do 2.00 w nocy czekając aż wreszcie puszczą klip ulubionej kapeli - klikasz i oglądasz. Dlatego jak najbardziej warto, jeśli tylko ma się takie możliwości, bo internet to ogromna siła. Dlaczego z niej nie korzystać na wszelkie możliwe sposoby? Jest to nasz pierwszy prawdziwy, czyli nie koncertowy klip i sam jestem ciekaw jak to wyjdzie, mam nadzieję, że uda nam się zrobić coś ciekawego. Mamy już za sobą główne ujęcia zespołu, przed nami trochę dogrywek różnych dodatków. Mam nadzieję, że klip będzie gotowy w pierwszym kwartale 2011.
 

A jak ma się sprawa merchandise? Macie w planach koszulki, stringi, prezerwatywy (śmiech)? O dziwo w Polsce, można co nieco z tego tytułu zarobić.

Jak najbardziej. Od kilku miesięcy mamy dwa wzory koszulek, oba w wersjach męskich i damskich oraz - żebyś wiedział - stringi i muszę dodać, że te ostatnie sprzedają się najlepiej. Wszystko to można kupić na koncertach, jak również przesyłając zamówienie na adres lostbone@poczta.onet.pl. A wzory można dodatkowo pooglądać w sklepie internetowym www.kropa.pl.
 

Serio z tymi stringami? Ot, tak przecież palnąłem (śmiech).

Oczywiście. Można zweryfikować na Kropie. Mogę się pochwalić, że pierwszy nakład nam się wyczerpał, ale będziemy domawiać. Jak ktoś chce szybko, to proszę zamawiać bezpośrednio na www.kropa.pl
 

No to nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam podboju branży bieliźnianej. A co z metalem? Uda się? Wiesz, nie u nas, ale choćby na południu?

Kolekcja bielizny "Lostbone"? Czemu nie? Jeden ze wzorów koszulek to "Bad To The Bone" - całkiem mi to pasuje do koronek i takich tam (śmiech).A metal? Wiesz - wszystko nam się powoli rozwija, z roku na rok jest lepiej i nie widzę powodu aby nie miało być tak dalej. Jestem pełen optymizmu!
 

Ja również! To co, kiedy coś golniemy? Ups... miało być przecież oficjalnie. Dobra, to ostatnie słowa dla Ciebie! (śmiech)

Na zdrowie! (śmiech) Dzięki za rozmowę, dobrej zabawy w Sylwka i zapraszamy na koncerty Lostbone i Hellectricity w 2011!!!
 

Grzegorz ''Chain'' Pindor